Miłość w życiu człowieka.
Mimo, że piszę tu o mitach na temat miłości, nie jestem jej przeciwniczką. Wręcz przeciwnie 🙂 Miłość to piękne uczucie, chyba jedyne, które w tak wielkim stopniu nas ubogaca. Dzięki miłości jesteśmy lepsi, pełniejsi. Kto nie umie kochać, ten nie żyje naprawdę.
Jest wiele odmian miłości: miłość rodzicielska, braterska, siostrzana, miłość dzieci do rodziców, miłość do książek, pracy, zwierząt, przyrody. Najwięcej jednak mówi się o miłości damsko-męskiej.
Miłość damsko-męska jest wdzięcznym tematem książek, baśni, wierszy, piosenek. Ciekawsza od odwzajemnionej jest ta nieodwzajemniona, nieszczęśliwa. Patrząc na temat optymistycznie, lepiej przeżywać miłość nieodwzajemnioną niż w ogóle nie doświadczyć tego uczucia. Patrząc pesymistycznie, nieszczęśliwa miłość bywa przyczyną wielkiego cierpienia, które może doprowadzić człowieka nawet do samobójstwa… Ale dziś nie o tym.
O tym, czy miłość jest emocją, uczuciem czy postawą przeczytasz w tym wpisie.
Miłość a małżeństwo.
Jednym ze sposobów homo sapiens na „zapewnienie sobie” stałości uczucia, jest wchodzenie w stałe związki, małżeństwo. Tola Mankiewiczówna, a potem Irena Santor, śpiewała:
O czym marzy dziewczyna
Gdy dorastać zaczyna
Kiedy z pączka zamienia się w kwiat?
Kiedy śpi, gdy się ocknie
Za czym tęskni najmocniej
Czego chce, aby dał jej świat?
Odrobinę szczęścia w miłości
Odrobinę serca czyjegoś
Jedną małą chwilę radości
Przy boku kochanego
Stanąć z nim na ślubnym kobiercu
Nawet łzami zalać się
Potem stanąć sercem przy sercu
I usłyszeć: „Kocham cię” (Emanuel Szlechter, 1934)
Jest to pragnienie nie tylko kobiece. Mimo, że mężczyźni często żartują, że małżeństwo to „koniec wolności” czy „więzienie”, to zwykle jednak nie są siłą do niego zmuszani. Po prostu my, ludzie jesteśmy tak skonstruowani – albo takie mamy wzorce kulturowe – że zakładamy, iż stały związek zapewni nam szczęście. Nie bierzemy ślubu po to, żeby cierpieć, nikt nie ma takiego założenia.
Jeśli małżeństwo czy stały związek są udane i satysfakcjonujące – to jedna z najbardziej uszczęśliwiających człowieka obszarów życia. Zwiększa poczucie bezpieczeństwa, poczucie własnej wartości, zaspokaja potrzebę bycia kochanym, akceptowanym, szanowanym, daje power i chęć do bycia lepszym człowiekiem.
Jednak oczekiwania wobec małżeństwa są często bardzo nierealistyczne, ponieważ zapominamy, że tworzą je dwie niedoskonałe osoby, a uczucie miłości nie gwarantuje niczego. Co więcej, my nie zawsze wiemy, czy czujemy miłość, przywiązanie czy tylko pożądanie.
Mity na temat miłości. 1: Jeżeli ludzie się kochają, to są tacy sami.
To samo lubią, mają takie same potrzeby, pragnienia i zainteresowania. Niby wszyscy wiemy, że to niemożliwe, ale wiele małżeńskich fochów i awantur wynika z pretensji, że ten drugi myśli inaczej i chce czego innego.
Czy to w kwestii jedzenia („Jak możesz jeść mięso skoro ja jestem wegetarianką!”), wakacji („Jak możesz chcieć jechać nad morze, przecież wiesz, że ja uwielbiam góry!”), jak i w kwestii seksu („Czy nie możesz zrozumieć, że ja nie chcę się kochać rano, tylko wieczorem?”) – w bardzo wielu sferach życia mamy wewnętrzne przekonanie, że ukochany/a powinien myśleć/czuć tak jak my i to co my.
Skąd nam się bierze to przekonanie o wzajemnym podobieństwie? Ano z pierwszej fazy zakochania. Przyciągają nas do siebie ludzie, których spostrzegamy jako podobnych w ważnych obszarach. Zakochujemy się w tych, którzy czytają te same książki co my, słuchają podobnej muzyki, mają podobne usposobienie… niby wiemy, że to nie wszystko, ale ignorujemy ewentualne różnice. W końcu to faza różowych okularów.
„Jest pewne w stu procentach, że przyszłych małżonków coś będzie ze sobą łączyło. Ale równie prawdopodobne jest to, że będą się też różnili”. (Virginia Satir)
Zła wiadomość jest taka, że nie ma dwóch takich samych osób i nasz partner na pewno będzie się od nas różnił. Jeśli będą to różnice w niezbyt ważnych sferach, będzie łatwiej je zaakceptować. Jeśli mamy różnice w wartościach, trudniej. Dobra wiadomość – życie z osobą identyczną do nas byłoby śmiertelnie nudne, nawet jeśli mamy fascynująca osobowość.
Mity na temat miłości. 2: Jeśli ludzie się kochają, to są dla siebie całym światem.
W okresie randkowania człowiek jest w stanie wiele poświęcić. Pokazuje się z najlepszej strony (klik ten wpis). Zwykle spotykają się tylko we dwoje i są dla siebie w 100%. Odkładają na bok pracę, pasje, rodzinę pochodzenia, przyjaciół. To w zasadzie normalne, na tym polega cud fazy zakochania i wspaniałość pierwszych randek.
Rozsądny człowiek niby powinien podejrzewać, że to niemożliwe by świat zewnętrzny partnera był zawsze w odstawce, ale często podświadomie o tym marzymy. To wspaniałe uczycie, być dla kogoś wszystkim, prawda?
Otóż nie, to dosyć niebezpieczne. Nie chciej być dla swojego męża/żony całym światem, bo za chwilę obudzisz się w złotej klatce. Masz prawo oczekiwać, że będziesz najważniejszy/a ale pozwól partnerowi oddychać i mieć swoje życie (w którym możesz częściowo uczestniczyć), bo inaczej znudzicie się sobą bardzo szybko.
Mity na temat miłości. 3: Jeśli ludzie się kochają, to czytają sobie w myślach.
To cudowne, jeśli ludzie tak się wspaniale rozumieją, że odgadują nawzajem swoje myśli i pragnienia. Chcą sobie „nieba przychylić”, jak to się kiedyś ładnie mówiło. Nie ma jednak możliwości, żeby taki stan poza okresem silnego zakochania trwał wiecznie.
Nie warto zresztą o tym marzyć, bo w konsekwencji ludzie przestają ze sobą rozmawiać, zakładając błędnie że partner/ka „powinien wiedzieć”.
W dobrym związku nie powinno być miejsca na domyślanie się, w dobrym związku ludzie mówią sobie wprost (co nie znaczy „chamsko”), czego potrzebują. Oczywiście bywa to strasznie trudne, bo zwykle nie jesteśmy nauczeni takiego sposobu komunikowania się, zwłaszcza kobiety. Przecież to takie niekulturalne 😉
Mity na temat miłości. 4: Jeśli ludzie się kochają, to się nie kłócą/ nie mają problemów/ wszystkie problemy rozwiązują się same.
Dość często w rozmowie z klientami czy znajomymi natykam się na ten mit. Zobaczcie, że nawet rozwód bierze się np. z powodu „niezgodności charakterów”.
Kłótnia często kojarzy się z awanturą, wrzaskami, wyzywaniem, rzucaniem talerzami …
Taka kłótnia faktycznie nie służy związkowi, choć i tu bywają wyjątki – znam całkiem udane małżeństwa, które zawsze głośno wyrażają swoje frustracje w kierunku partnera, i nawzajem.
Wynika to z ich temperamentów a przed rozpadem chroni ich właśnie to, że nie biorą swoich słów na poważnie. To jednak raczej wyjątek niż reguła.
Druga skrajność, to małżeństwo zawsze zgodne, nie kłócące się, bezproblemowe.
Jak dla mnie – niepokojące. Nawet przy największej zgodności charakterów muszą pojawić się jakieś różnice zdań.
Jeśli ich nie ma, to może nie wolno mówić o tym, czego się chce? Może nie ma przestrzeni do rozmowy? To Już lepiej się pokłócić, fajnie jeśli jest to kłótnia konstruktywna (zobacz np. tu). A przekonanie, że można nie mieć problemów, rozkładam na łopatki we wpisie o kryzysach w związku (klik).
Mity na temat miłości. 5: Jeśli ludzie się kochają, to nie mają przed sobą tajemnic.
Toż to prawdziwy horror, wiedzieć o sobie wszystko. Carl Gustaw Jung, wybitny psychoterapeuta, mawiał: „muszę mieć też ciemną stronę, jeśli mam być całością”. Każdy z nas ją ma.
I owszem, cudownie mieć obok siebie ukochaną osobę, którą traktujemy często jak najlepszego przyjaciela, ale nie oznacza to, że wszystkim musimy się z nią dzielić.
Oczywiście, zdrowy związek zakłada wzajemną szczerość i otwartość. Ale nie ma być to szczerość zabójcza. Tematy, których lepiej nie poruszać z partnerem to:
- „przeszłe” życie seksualne w sensie ilość i „jakość” partnerów przed tym wybranym na męża/żonę
- żądanie od partnera szczegółowego raportu na temat jego przeszłości seksualnej,
- natrętne wątpliwości na temat własnej atrakcyjności i stałe dopytywanie się „czy ci się podobam” z żądaniem absolutnej szczerości (męczące i nudne)
- wypytywanie o sny, fantazje seksualne, kobiety/mężczyzn którzy są wg partnera „seksowni” (po co ci to???)
- opowiadanie o swojej fizjologii (trawieniu, miesiączce, biegunce itp.), tudzież roztrząsanie szczegółowo swojego samopoczucia i miejsc gdzie boli,
- wyznawanie, co dokładnie powiedziała o partnerze nasza mamusia/tatuś/przyjaciółka,
- żądanie takich wyznań od partnera na nasz temat,
- krytykowanie matki, ojca, siostry, przyjaciół, byłej dziewczyny partnera,
- mówienie absolutnie szczerze o swoich myślach i emocjach wobec partnera, zwłaszcza w silnym pobudzeniu emocjonalnym (trudne, ale skutki mogą być nieodwracalne),
- i wiele więcej.
Podkreślam jeszcze raz – szczerość jest ważna, ale całkowita szczerość bywa dla związku zabójcza.
Mity na temat miłości. 6: Po ślubie wszystko się ułoży. On/ona zmieni się na lepsze.
Jeśli w fazie idealnej, jaką jest narzeczeństwo, zauważacie jakieś poważne problemy, np. picie partnera, jego agresywność, skłonność do zdrad – a mimo to bierzecie z nim ślub, to – uwaga, będę brutalna – niejako podpisujecie zgodę na takie jego zachowania.
Bo po co on/ona ma się zmieniać, skoro już jesteście sobie „zaprzysiężeni”? Zupełnie nie ma powodu.
Jeśli ktoś ma się zmienić na lepsze, to zwykle jednak robi to przed ślubem, z miłości albo lęku, że zostanie porzucony.
Potem ta motywacja jest znacznie słabsza – chyba, że zagrozicie rozwodem ale to już inna historia.
Dobra wiadomość jest taka, że człowiek może się zmienić, jeśli sam zechce. Zła – że jeśli nie chce, nikt inny zmienić go nie może.
Co zatem robić i w co wierzyć?
- Otwórz oczy. Zobacz w partnerze odrębnego, rzeczywistego człowieka, nie twojego klona ani nie ideał.
- Przyjmij do wiadomości, że ma wady. Przyjmij, że się nie zmieni. Co jesteś w stanie zaakceptować? Czego nie? Czy masz na to jakiś wpływ?
- Spójrz na siebie. Zobacz w sobie prawdziwego człowieka, doskonałego w swej niedoskonałości. Czy uważasz, że zasługujesz na miłość? Czy będziesz potrafił/a oddzielić to, co partner robi/nie robi od twojego poczucia własnej wartości? (jeśli nie pozmywał, nie znaczy że cię nie kocha i nie szanuje!)
- Sprawdź, czemu chcesz wyjść za mąż/ożenić się. Jeśli po to, by zaspokoić swoje sfrustrowane potrzeby albo załatać dziurawe poczucie własnej wartości – słabo.
- Przyjmij, że problemy i kryzysy w związku są czymś normalnym. Problemem nie jest problem, tylko to, co z nim zrobicie.
- Ciesz się szczęśliwym związkiem i doceniaj partnera, jeśli jest wspaniały, ale pamiętaj, że miłość jest sztuką, która wymaga wiedzy i wysiłku.
Inspiracje:
– Życie 🙂
– Satir V. (2000). Rodzina. Tu powstaje człowiek. Gdańsk, GWP
– Fromm E. (2002). O sztuce miłości. Poznań, Dom Wydawniczy Rebis