I stało się! Po (miejmy nadzieję) cudownym okresie narzeczeństwa zmieniliście status na „młode małżeństwo”.
Spodziewacie się, że po ślubie będzie równie cudownie jak przed ślubem albo jeszcze lepiej. Ale wiecie co? Niekoniecznie!
Pierwszy kryzys – ślub i wesele
Przygotowania do ślubu są niewątpliwie przyjemne, ale mogą być też bardzo stresujące. Szczególnie, kiedy okaże się, że Ona i On mają inne koncepcje na temat tego, jak to powinno wyglądać.
Potencjalne źródła konfliktów:
– koszt sukni ślubnej i czas poświęcony na poszukiwania tej idealnej,
– organizacja wesela (garstka najbliższych versus 300 osób, rodzaj sali, ilość ozdób, poziom perfekcjonizmu narzeczonych)
– lista gości weselnych (logistyka, koszty, rodzinne sympatie i animozje)
– kto ma decydujący głos: młodzi czy rodzice?
– jak duża jest wolność w kwestii stylu ceremonii czy liczby zaproszonych gości?
– czy młodzi mogą robić „po swojemu”?
– czy organizować wieczór panieński/kawalerski a jeśli tak, to gdzie, kiedy i w jaki sposób?
W dniu ślubu stres sięga zenitu, nie tylko dlatego że to ważne wydarzenie, ale także z powodu mnóstwa drobnych i mniej drobnych spraw, które trzeba ogarnąć (od fryzjera przez kwiaciarnię po odbiór gości przyjeżdżających z daleka, plus obrączki, fotograf, błogosławieństwo…) Zestresowani są wszyscy.
Pamiętajcie że to wasz dzień. Nie idźcie na kompromisy jeśli nie jest to konieczne. Róbcie po swojemu pod warunkiem, że nikogo tym nie skrzywdzicie. Jeśli pójdziecie za wizją rodziny – będziecie żałować.
Z czym musi się zmierzyć młode małżeństwo?
Ślub i wesele to wydarzenia stresujące, ale najważniejsze jest to, co dzieje się później. Bo później zaczyna się wspólne życie.
Nawet jeśli Młodzi mieszkali razem wcześniej, będzie inaczej.
Ślub przypieczętowuje związek, niejako „uprawomocnia” go a jednocześnie – czy nam się to podoba, czy nie – łączy dwa uprzednio nie połączone, klany rodzinne.
Małżeństwo to zaczątek najmniejszej komórki społecznej czyli rodziny –a zatem zaczniecie mieć do czynienia z różnymi regułami i wymogami społecznymi.
Ale najpierw doświadczycie czegoś, co w fazie narzeczeństwa było ukryte. Otóż okaże się, że:
- jesteście różni,
- nie jesteście doskonali.
To może być szok 🙂
Kryzys docierania się, czyli stojące skarpetki i inwazja wacików
Młodzi małżonkowie muszą nakreślić swoją nową tożsamość – tożsamość męża/żony, która powinna być nadrzędna wobec tożsamości syna/córki, jeśli mają stworzyć nowy, niezależny system.
Tożsamość męża/żony jest różna od tożsamości singla/singielki, to oczywiste. Ale jest także znacząco różna od tożsamości narzeczonego/narzeczonej.
Dlaczego? Bo tu już jest na poważnie. Oczywiście, wcześniej też było, ale uwierzcie mi, obrączka, ceremonia, podpisanie dokumentów robią różnicę.
Głównym zadaniem młodych małżonków jest znalezienie harmonii, wypracowanie kompromisów, zbudowanie obszaru wspólnego bez nadmiernego poświęcania swojego Ja.
Fachowo mówimy o tym „kryzys związany z poszukiwaniem komplementarności”. Potocznie – „docieranie się”.
Co młode małżeństwo musi ustalić, uwspólnić?
- Podział obowiązków (sprzątanie, gotowanie, zmywanie, pranie, suszenie, tankowanie auta, wyrzucanie śmieci, naprawy, trzepanie dywanów, koszenie trawnika, płacenie rachunków itd.),
- Stosunek do porządku/bałaganu. Anegdotyczne są już męskie „stojące skarpetki” ale wiszące na krześle staniki też mogą nieźle krwi napsuć. Zwykle ludzie różnią się między sobą tym, jak definiują brud i od kiedy według nich zaczyna się bałagan. Zwykle mają różne nawyki z domu rodzinnego. Uwaga – to, że przed ślubem tak samo bałaganiliście, nic nie znaczy.
- Sposób spędzania świąt (u rodziców męża, żony, czy na zmianę? Może trochę tu a trochę tu? Może urządzamy święta u siebie? – kogo zaprosić?)
- Sposób spędzania wolnego czasu: nawyki odpoczywania po pracy (sport, książka a może leżenie przed TV – różnice mogą być ogromne)
- Stosunek do pracy zawodowej (oboje pracują bądź pracuje On, albo tylko Ona, ile czasu i energii zajmuje praca, na ile jest ważna, czy bierze się urlop itd.).
To były drobiazgi. Są i ważniejsze sprawy.
- Budżet. Czy będziecie mieć dwa oddzielne konta czy wspólne konto? Wspólnotę majątkową czy intercyzę? Kto będzie pilnował wydatków? Czy będziecie na coś oszczędzać czy żyć „z dnia na dzień”? Kto będzie robił zakupy spożywcze a kto podejmował decyzje odnośnie większych wydatków? A to tylko przykładowe kwestie.
Z budżetem sprawa jest o tyle trudna, że o pieniądzach bardzo rzadko ludzie rozmawiają przed ślubem, bo to takie nieromantyczne. A po ślubie zarówno On jak i Ona oczekują, że będzie tak każde z nich sobie to wymyśliło 😉
- Relacje z rodzinami pochodzenia. W niektórych rodzinach normą są głębokie, emocjonalne kontakty pomiędzy ich członkami, w innych normą jest dystans.
Jedni „wiszą” godzinami na telefonie, inni kontaktują się ze sobą od święta.
Różnie spędza się niedziele. Inne rzeczy się jada. Różna jest rodzinna hierarchia.
Dla niej może być oczywiste, że co niedzielę obiady je się u jej rodziców. Dla niego – że u jego. I konflikt gotowy.
- Stosunek do posiadania dzieci. Dla wielu osób z zewnątrz ceremonia ślubna oznacza, że w przeciągu najbliższych 9-12 miesięcy doczekacie się dziecka.
W religii katolickiej, w polskiej tradycji i w przekonaniach rodziny i sąsiadów małżeństwo równa się rodzina. Innymi słowy – po to wzięliście ślub, żeby zostać rodzicami.
Jeżeli oboje uważacie tak samo jak wszyscy, to luz. Jeśli oboje uważacie inaczej niż wszyscy, to też luz, choć będą wam o to często zawracać głowę.
Jeśli natomiast nie zgadzacie się między sobą w tej kwestii – macie problem.
Kryzys docierania się rodzin – co może wynikać z połączenia klanów?
W fazie „chodzenia ze sobą” czy nawet narzeczeństwa, człowiek mógł udawać, że poza ukochaną/ukochanym nie ma na świecie nikogo innego, a w każdym razie rodzina ukochanej osoby była na dalszym planie.
Trzeba pamiętać, że ceremonia ślubu łączy także dwa różne klany rodzinne i zwykle nikt tych rodzin nie pytał o to, czy w ogóle mają ochotę się ze sobą połączyć? (przynajmniej nie w naszej kulturze).
Klany rodzinne także doświadczają jakiegoś kryzysu.
- Ich dziecko założyło nową rodzinę. Mogą chcieć udawać że nic się nie zmieniło i nadal decydować o jego życiu albo zaakceptować fakt, że dziecko jest dorosłe i żyje po swojemu. Nie jest to łatwe.
- „Dziecko” ma nową rodzinę, a zatem święta będą wyglądały inaczej niż zawsze. Inaczej nie musi oznaczać lepiej.
- Obie rodziny muszą wypracować nowe sposoby komunikowania się ze swoim dzieckiem i jego współmałżonkiem. Albo upierać się przy starych, ale zwykle nie kończy się to dobrze.
- Oba klany powinny wypracować jakieś sposoby komunikowania się między sobą. W końcu zostały połączone.
- To, że On i Ona się kochają, nie oznacza automatycznie, że są kochani przez swoich teściów. Ani, że kochają się teraz oba klany rodzinne.
Jak widzicie, trudności jest naprawdę sporo. Od „pierdołowatych” po naprawdę ważne.
Czasami osiągnięcie równowagi zajmuje kilka- kilkanaście miesięcy. Czasem kilka lat.
Może być tak, że pojawienie się dziecka nieco „wyprostuje” problematyczne relacje między rodzinami pochodzenia (obie babcie oszaleją ze szczęścia i z tego wszystkiego trochę odpuszczą), ale nie ma gwarancji.
Możliwe, że w niektórych kwestiach się nie dogadacie. Albo że stosunki z teściami będą nienajlepsze.
Jak przetrwać kryzysy pierwszej fazy małżeństwa?
- Rozmawiać ze sobą.
- Nie mówić źle o rodzinie współmałżonka (zwłaszcza mamie!). Jeśli koniecznie musicie – róbcie to dyplomatycznie.
- Szanować rodzinę współmałżonka i żądać szacunku do niego ze strony swojej rodziny pochodzenia.
- Decyzje dotyczące małżeństwa podejmować przede wszystkim ze współmałżonkiem. Rodzice mogą mieć głos doradczy.
- Traktować siebie nawzajem po partnersku i z szacunkiem.
- Nie żądać rzeczy niemożliwych i nie być małostkowym. Pamiętać, że każdy ma wady.
- Odpuszczać sprawy mało ważne, dbać o to, co ważne.
Jeśli macie jeszcze jakieś pomysły, zachęcam do dyskusji.
Inspiracje:
- Ostoja-Zawadzka K. (1994). Cykl życia rodzinnego. W: B. de Barbaro (red.) Wprowadzenie do systemowego rozumienia rodziny. Kraków, UJ
- Życie
Zdjęcie: Alexandru G. STAVRICĂ on Unsplash