Kobiety i mężczyźni w kryzysie

Inspiracją dla tego artykułu była audycja w Radiu Lublin, w której byłam gościem. Rozmowy ze mną możesz posłuchać tutaj.

Czy można żyć bez kryzysów?

Kryzysy są nieodłączną częścią ludzkiego życia. Są wpisane w nasze życie z jednego prostego powodu: istotą życia jest zmiana. A zmiana pociąga za sobą prawdopodobieństwo kryzysu.

W rozumieniu potocznym, kryzys to nieszczęście, dramat, załamanie. Nic zatem dziwnego, że chcemy unikać takich stanów.

Natomiast kryzys w psychologii rozumiany jest nieco szerzej i w sposób bardziej złożony. Otóż kryzys to stan nierównowagi, etap przejściowy, wyzwanie.

Kryzys zawiera w sobie jednocześnie koniec i początek – koniec „starego”, początek „nowego”.

Problem w tym, że „stare”, choćby niewygodne, jest znajome a więc wydaje się bezpieczne. Natomiast „nowe” ma w sobie element niepewności, wywołuje więc lęk.

To dlatego ludzie potrafią latami trwać w niesatysfakcjonującym związku, nielubianej pracy. Nie są szczęśliwi ale wiedzą, czego się spodziewać.

Indywidualne kryzysy kobiet i mężczyzn

Życie ludzkie pełne jest sytuacji kryzysowych. Każdy z nas przechodzi przez kryzysy rozwojowe:

  1. Kryzys narodzin. Rozwija się podstawowa ufność albo nieufność wobec świata.
  2. Okres poniemowlęcy, trening czystości, usamodzielnianie się. Skutkiem może być autonomia albo wstyd i zwątpienie.
  3. Kryzys w okresie przedszkolnym: rozwój relacji z rówieśnikami, dalsze usamodzielnianie się. W konsekwencji rozwija się inicjatywa albo poczucie winy.
  4. Wiek szkolny: rozwijanie kompetencji poznawczych, umiejętności szkolnych. W zależności od wyników i reakcji otoczenia rozwija się pracowitość (przedsiębiorczość) albo poczucie niższości.
  5. Dorastanie i powszechnie znany kryzys tożsamości. Jak widać, nie jest ani pierwszym, ani ostatnim kryzysem w życiu człowieka, choć można go nazwać kluczowym.
  6. Wczesna dorosłość: poszukiwanie partnera życiowego bądź niechęć do stałych związków. W konsekwencji: rozwój intymności lub izolacja.
  7. Dorosłość: rozwój zawodowy, rozwijanie kompetencji rodzicielskich, dzielenie się wiedzą i doświadczeniem. Pierwszy bilans życia i kryzys wieku średniego. W zależności od rozwiązania tego kryzysu rozwija się produktywność albo stagnacja.
  8. Późna dorosłość, starość: drugi bilans życia. Integralność ego (poczucie pełni) albo rozpacz.

Pisałam o tym tutaj.

Małżeńskie kryzysy kobiet i mężczyzn

Ci, którzy żyją w małżeństwie albo w stałym związku, doświadczają rozwojowych kryzysów małżeńskich:

  1. Kryzys związany z poszukiwaniem komplementarności w okresie wczesnego małżeństwa.
  2. Pojawienie się pierwszego dziecka i kryzys związany z przemianą małżeństwa w rodzinę.
  3. Para z przedszkolakiem i problem z separacją (obustronną).
  4. Małżeństwo z dzieckiem w wieku szkolnym; logistyka jako wyzwanie.
  5. Kryzys rutyny w małżeństwie z kilkunastoletnim stażem.
  6. Para z nastolatkiem: kryzys autorytetu, rodzicielstwa i cierpliwości.
  7. Małżeństwo z młodym dorosłym i syndrom opuszczonego gniazda.
  8. Starzejąca się para i kryzysy związane z chorobami, samotnością, zależnością.

Pisałam o tym ogólnie tutaj, o kryzysach wczesnej fazy małżeństwa tutaj, temat będę rozwijać.

Kryzysy losowe (nierozwojowe, nietypowe) kobiet i mężczyzn

Większość ludzi doświadcza jakichś losowych sytuacji kryzysowych. Nie muszą to być doświadczenia negatywne; istotą jest to, że zakłócają wypracowaną równowagę. Wydarzenia losowe, które często są źródłem kryzysu to na przykład:

  • wypadek samochodowy,
  • diagnoza przewlekłej (śmiertelnej) choroby,
  • duże pieniądze (spadek/ wygrana w konkursie),
  • powódź, susza, trzęsienie ziemi, wojna itp. kataklizmy,
  • nieplanowana ciąża,
  • utrata pracy,
  • duży awans,
  • rozwód,
  • strata bliskiej osoby,
  • doświadczenie zdrady, itp.

Co ciekawe, źródłem kryzysów nie jest konkretna sytuacja lecz nasza reakcja na tę sytuację. Są oczywiście takie doświadczenia, które dla większości ludzi są traumatyczne i kryzysowe, np. śmierć dziecka. Nie można jednak automatycznie zakładać, że fakt wystąpienia jakiegoś wydarzenia u każdego człowieka spowoduje kryzys. To bardzo indywidualne.

Czy kobiety i mężczyźni doświadczają różnych kryzysów?

Jeśli spojrzymy na kobiety i mężczyzn „z daleka”, przez pryzmat ich człowieczeństwa, odpowiedź brzmi „nie”. Każdy człowiek doświadcza podobnych sytuacji kryzysowych będących potencjalnym źródłem kryzysów.

Gdy popatrzymy bardziej „z bliska”, przez pryzmat społecznych oczekiwań wobec kobiet i mężczyzn, odpowiedź brzmi „tak”. Normy kulturowe są inne dla obu płci.

„Prawdziwy” mężczyzna jest silny, niezłomny, nie przejmuje się byle czym, nie okazuje emocji. „Prawdziwa” kobieta jest słaba, emocjonalna, nadmiernie się przejmuje.

Dlatego mężczyznom trudniej przyznać się przed sobą i innymi, że sobie nie radzą. Trudno im mówić o emocjach, wątpliwościach, słabościach. A jeśli nie mówią i nie pokazują, że im źle, nie mogą liczyć na pomoc – otoczenie rzadko się domyśla, że coś jest nie tak. To między innymi dlatego 80% samobójców to mężczyźni.

Kobiety mają większą łatwość mówienia o emocjach, potrafią płakać i okazywać słabość. Dlatego częściej mogą liczyć na pomoc innych ludzi – zwłaszcza że potrafią o nią prosić. Z drugiej strony – jeśli ktoś często się uskarża i narzeka, inni mogą zacząć go lekceważyć i słuchać „jednym uchem”.

Kobiety i mężczyźni jako "jednostki"

Jeśli spojrzymy na kobiety i mężczyzn jeszcze bliżej, jak na indywidualności, jednostki, to odpowiedź na pytanie, czy kobiety i mężczyźni doświadczają różnych kryzysów także brzmi „tak” – bo każdy z nas jest inny. To banał, ale naprawdę tak jest.

Ludzie różnią się od siebie pod względem systemu wartości, potrzeb, doświadczeń, mądrości życiowej, samoakceptacji, talentów, inteligencji, wiedzy, poczucia własnej wartości, urody, pieniędzy…

Różnią się wiekiem i tym, jacy ludzie ich otaczają. Tym, czy są nieśmiali czy towarzyscy, otwarci czy zamknięci, gadatliwi czy milczący.

To wszystko wpływa na to, jak doświadczają sytuacji kryzysowych i jak sobie z nimi radzą.

W swoim gabinecie spotykam mężczyzn, którzy wylewają z siebie potoki słów – ponieważ te słowa rosły w nich przez całe lata. Nawet  jeśli żony czy partnerki były gotowe ich wysłuchać, to mężczyzna nie miał gotowości do nich mówić o problemach. Bo np. nie chciał utracić roli rodzinnej opoki.

Spotykam też kobiety, które biorą na siebie tak wiele obowiązków, ról, problemów innych osób, że nikt się nie domyśla, że same też potrzebują pomocy.

Jak widać, różnie bywa.

Kryzys kobiecości, kryzys męskości

Daleka jestem od biadolenia, że dziś nie ma już „prawdziwych kobiet” i „prawdziwych mężczyzn”. Ale jeśli spojrzymy na zjawisko kryzysu szeroko (przypominam – zachwianie równowagi, przełom), to łatwo zauważyć, że od kilkudziesięciu lat mamy do czynienia z kryzysem kobiecości i męskości.

To znaczy, tradycyjne wzorce odchodzą do lamusa, ponieważ nie przystają do wymogów współczesności. A nowe wzorce jeszcze nie do końca się ukształtowały, ponieważ jeszcze nie odpowiedzieliśmy sobie precyzyjnie na pytanie „jaka powinna być współczesna kobieta?” „jaki powinien być współczesny mężczyzna?”

Możliwe, że na to pytanie nie da się odpowiedzieć precyzyjnie, może tych wzorców kobiecości i męskości będzie wiele. Zadaniem jednostki jest znaleźć dla siebie ten pasujący a to wcale nie jest proste. Bo tradycja, nawyki, presja społeczna, wzorce kulturowe.

Takie na przykład starzenie się jest sytuacją kryzysową dla obu płci, ale u kobiet częściej kończy się kryzysem. Bo w telewizji, internecie, czasopismach widzimy prawie wyłącznie młode twarze i ciała. Nie tylko młode, także piękne i nieskazitelne.

Bycie pięknym i młodym jest kulturowym wymogiem wobec kobiet, nie wobec mężczyzn. Dlatego zmarszczki, fałdy czy worki pod oczami są zdecydowanie większym problemem dla kobiet. Mogą być źródłem kryzysu, jeśli kobieta swoją wartość opierała głównie na powierzchowności.

Z kolei wzorce kulturowe dla mężczyzn podkreślają takie atuty jak eksperckość, sukces zawodowy i sprawność seksualna. Trudno się więc nie załamać jeśli straciło się pracę albo w wyniku naturalnych zmian rozwojowych nie ma się młodzieńczej witalności.

Jak sobie poradzić z kryzysem?

Człowiek w stanie kryzysu ma często myśl, żeby rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady. I wiecie co? To wcale nie jest zły pomysł – pod warunkiem, że wyjedziecie na krótko 🙂

Chodzi o to, by pobyć trochę samemu, ze swoimi myślami i emocjami. Żeby oderwać się od kołowrotka codzienności i móc być bliżej samego siebie. To może zaowocować ważnymi wnioskami.

Kontakt z naturą ma także lecznicze oddziaływanie. Czasami w obliczu ogromu przyrody, czując się malutkim i nieważnym w porównaniu z górami (morzem, lasami), człowiek wraca do równowagi. Zauważa, że jego nieszczęście i on sam jest drobinką w skali Świata, a co dopiero Wszechświata. Wiele osób to uspokaja.

Ważne, by w kryzysie nie być samemu. Nawet najtrudniejszy kryzys łatwiej przeżyć, gdy ma się wokół wspierające osoby (chociaż jedną) albo towarzyszy niedoli. Bo najgorsze i najtrudniejsze w kryzysie jest poczucie, że „tylko mnie to spotkało”. A przecież to nieprawda.

Moi klienci mają różne pomysły na poradzenie sobie z kryzysem. Modlą się, medytują, poszukują duchowości, wiedzy, dzielą się swoimi problemami z innymi ludźmi – przyjaciółmi, albo obcymi w internecie. Uprawiają sporty, zapisują się na wolontariat, pracują z większym zaangażowaniem albo odważają się zmienić pracę. Słuchają ulubionej muzyki, angażują się w działania dla społeczności lokalnej, pomagają innym.

To konstruktywne sposoby.

W kryzysie może pojawić się także skłonność do destrukcji: picie, zażywanie narkotyków, przypadkowe kontakty seksualne, kompulsywne zakupy, zapracowywanie się, a nawet próby samobójcze.

Dlatego tak ważne jest, by człowiek miał wokół siebie uważnych i zatroskanych Bliźnich.

Kobieto, mężczyzno – dbaj o siebie i bądź wrażliwy na innych.

Inspiracje:

ŻYCIE

Zdjęcie: Leon Martinez from Pexels

 

error: Content is protected !!
Scroll to Top